Cuda Podkarpacia
Dystans całkowity: | 2214.60 km (w terenie 93.00 km; 4.20%) |
Czas w ruchu: | 93:27 |
Średnia prędkość: | 23.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.20 km/h |
Suma podjazdów: | 3960 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 176 (91 %) |
Suma kalorii: | 1873 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 147.64 km i 6h 13m |
Więcej statystyk |
Blizne
-
DST
102.08km
-
Teren
4.00km
-
Czas
04:33
-
VAVG
22.44km/h
-
VMAX
67.36km/h
-
Temperatura
31.0°C
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gdy wracaliśmy z Komańczy zobaczyłem kierunkowskaz na Blizne, pomyślałem, że warto by zwiedzić tamtejszy XV wieczny kościół wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jak pomyślałem tak następnego dnia zrobiłem i razem z siostrą udaliśmy się na miejsce. Dopisało na dodatkowo szczęście gdyż miejscowy proboszcz akurat oprowadzał po świątyni znajomą rodzinę więc my także skorzystaliśmy, i obejrzeliśmy stare malowidła we wnętrzu.
Drewniany kościółTu z innej strony
© tompi
Wnętrze
Trasa przez Lubenię, Maternówkę, Połomię, Baryczkę, Niebylec, Konieczkową, Domaradz. Powrót: Golcowa, Barycz, Ujazd, Błażowa, Borki, Tyczyn.
Kategoria Cuda Podkarpacia, grupowo, Powyżej 100
Szklary - tunel
-
DST
89.28km
-
Teren
8.00km
-
Czas
04:02
-
VAVG
22.14km/h
-
VMAX
62.87km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wjazd do tunelu wyszedł trochę spontanicznie więc jako, że nikt nie miał porządnego oświetlenia trzeba było prowadzić rowery, a ciemno tam jak wiadomo gdzie i tylko w oddali majaczy jasny punkcik, na szczęście żaden pociąg nie jechał. Wracając zgubiliśmy się trochę dzięki czemu kilka kilometrów przejechaliśmy po leśnych ścieżkach i bezdrożach między Husowem a Tarnawką.
Kategoria [50-100], Cuda Podkarpacia, grupowo
Blizna
-
DST
104.59km
-
Teren
4.00km
-
Czas
04:12
-
VAVG
24.90km/h
-
VMAX
58.21km/h
-
HRmax
184( 95%)
-
HRavg
127( 66%)
-
Kalorie 1873kcal
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj pojechaliśmy do Bliznej do tamtejszego parku historycznego. Rok temu już byłem niedaleko, ale na miejsce nie dotarłem, tym razem udało się zobaczyć rakietę a raczej jej makietę. Na miejscu spotykam Dominika, jedziemy chwilę razem, ale on skręca na swoją trasę. W ogóle dzisiaj chyba jakiś Międzynarodowy Dzień Wyjścia na Rower, takiej ilości ludzi jeżdżących na 2 kółkach nie przypominam sobie, żebym kiedyś widział, co kawałek ja komuś macham lub ktoś mi. Trasa do celu północnymi rejonami przez Bratkowice i Kamionkę. Powrót Przez Kozodrze (dało się to wyczuć w powietrzu), Sędziszów, Nockową>
Kategoria Cuda Podkarpacia, grupowo, Powyżej 100
Mała
-
DST
115.95km
-
Czas
04:44
-
VAVG
24.50km/h
-
VMAX
62.87km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Cuda Podkarpacia, grupowo, Powyżej 100
Bolestraszyce
-
DST
183.16km
-
Teren
4.00km
-
Czas
07:27
-
VAVG
24.59km/h
-
VMAX
63.30km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
HRmax
131( 68%)
-
HRavg
176( 91%)
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd o 6.20 jest chłodno ale jest mi w miarę ciepło nie licząc zgrabiałych rąk. Trasą przez Błażową, Dubiecko docieram do Przemyśla, tam pęka mi szprycha (trzecia w tym samym kole w ostatnim czasie). Dojeżdżam na miejsce lekko spóźniony. Tam czekają na mnie już siostra i koleżanka, które dotarły z rowerami pociągiem.
Zwiedzanie arboretum trwa 3 godz. Jest przyjemnie i ładnie ale w zasadzie spodziewałem się czegoś więcej, sam nie wiem czego, jakichś cudów przyrodniczych.
Widok ze skarpy na staw.
Rzepka się udała ale wyrwać nie dała.
Niestety takie okazy też można "podziwiać" (pewnie u kogoś w ogródku).
Akacje dopiero wypuszczają liście.
Większość azalii już przekwitła ale te jeszcze mają kwiaty
W drodze powrotnej odwiedzamy przemyskie forty. Ten w Żurawicy jest prywatny ( wstęp 9 zł) więc podziwiamy tylko z daleka. Dostępny jest natomiast fort XI Duńkowiczki. Dwóch kolejnych nie udaje nam się znaleźć (jeden pewnie był za znalezionym przez nas ogrodzeniem zarośnięty drzewami i krzakami).
Wracamy przez Pruchnik, Kańczugę i Markową. Mieliśmy zahaczyć o Świebodną i Jodłówkę i wrócić bocznymi dróżkami ale ze względu na obsuwę czasową (wymiana 2 dętek, raz wbita zszywka biurowa, dwa ostry kamyczek, jakim drogowcy zasypali dziury łatane smołą) jedziemy główną drogą.
Jeszcze taka dygresja. w Pruchniku chcemy coś zjeść, ludzie kierują nas do żółtego budynku na piętro. Wchodzimy a tam na korytarzu wita nas smród papierochów, wszędzie dookoła porozwalane pety, między szybami setki jak nie tysiące zmumifikowanych much. Akurat wychodzi pani o wyglądzie mocno wczorajszym i informuje nas by chwilę zaczekać bo dopiero sprzątają bar i zaraz będzie otwarte. Widać wczorajszo-dzisiejsza impreza była udana. Do środka nawet nie zaglądamy i posilamy się w miejscowym sklepie.
Kategoria Powyżej 100, Cuda Podkarpacia