Grudzień, 2015
Dystans całkowity: | 351.69 km (w terenie 7.00 km; 1.99%) |
Czas w ruchu: | 15:52 |
Średnia prędkość: | 22.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.10 km/h |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 58.61 km i 2h 38m |
Więcej statystyk |
Tak od niechcenia
-
DST
69.27km
-
Czas
03:04
-
VAVG
22.59km/h
-
VMAX
58.20km/h
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Matysówka, Chmielnik, Błędowa Tyczyńska, nowy asfalt bo Borówek, Dylągówka, Błażowa, Borek Nowy, Hermanowa, Tyczyn.
Kategoria [50-100]
Pierwszy dzień zimy. Jakiej zimy?
-
DST
39.32km
-
Czas
01:41
-
VAVG
23.36km/h
-
VMAX
49.56km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znów ten wiatr
-
DST
69.54km
-
Czas
03:04
-
VAVG
22.68km/h
-
VMAX
66.10km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przyjemnie ciepło, ale znów wiatr daje się we znaki. Trasa przez Niechobrz, Pstrągowę na Budzisz, powrót przez Iwierzyce, Wolę Zgłobieńską, Przybyszówkę.
Kategoria [50-100], grupowo
W mżawce
-
DST
24.65km
-
Czas
01:20
-
VAVG
18.49km/h
-
VMAX
44.48km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wiatrowe smagania
-
DST
74.38km
-
Czas
03:15
-
VAVG
22.89km/h
-
VMAX
56.90km/h
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do Czudca cały czas pod wiatr, wysysacz sił. Deszczu nie było, ale droga mokra, parę kilometrów i uwaliłem cały rower. Z Czudca warun już lepszy, jadę na Wolę Pstrągowską, Wiśniową, Iwierzyce, Nockową. Do Woli znowu pod wiatr i to jeszcze silniejszy, 20kmh na płaskim nie dało się jechać. Po zakręcie w Woli już tylko pchanie, jadę za darmo, Zgłobień, Racławówka, nad zalew i do domu. No i 10000 km w tym roku pękło.
Kategoria [50-100], grupowo
Cóż za piękny dzień
-
DST
74.53km
-
Teren
7.00km
-
Czas
03:28
-
VAVG
21.50km/h
-
VMAX
40.64km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co zrobić z tym dniem. Jak to co, wybrać się na rower. Postawiłem na lajtowe 50 km do Łańcuta i z powrotem. W Krasnem jednak zauważyłem znaki szlaku Green Velo więc postanowiłem za nimi podążać zamiast starymi utartymi ścieżkami. Najpierw drogą obok torów w Krasnem, niegdyś niemiłosiernie dziurawą, obecnie z nowym dywanikiem. Przez Palikówkę do Krzemienicy asfaltem, a potem gładkimi szutrówkami, którymi jeszcze nie jechałem i jestem u celu. Odnoga szlaku kończy się obok basenów, gdzieś wcześniej przegapiłem rozjazd na Leżajsk, ale i tak bym tam nie jechał. Pora wracać, słońce pięknie świeci więc stawiam na dłuższy wariant. Przez Soninę, Wysoką, kieruję się na Kraczkową, dalej na Magdalenkę, gdzie jest trochę błota. Zjeżdżam do Chmielnika, Tyczyn i do domu. Na ścieżce obok żwirowni mały incydent, pan idzie środkiem, omijam go po lewej, on w ostatniej chwili wpadł na ten sam pomysł, prawie wyhamowałem zabrakło z pół metra, pan przeprasza, ja odjeżdżam, po chwili spoglądam na licznik a go nie ma, wracam się i na szczęście udaje się znaleźć.
Kategoria [50-100]