Cuda Podkarpacia
Dystans całkowity: | 2214.60 km (w terenie 93.00 km; 4.20%) |
Czas w ruchu: | 93:27 |
Średnia prędkość: | 23.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 78.20 km/h |
Suma podjazdów: | 3960 m |
Maks. tętno maksymalne: | 184 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 176 (91 %) |
Suma kalorii: | 1873 kcal |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 147.64 km i 6h 13m |
Więcej statystyk |
Nad Solinę
-
DST
251.81km
-
Czas
09:38
-
VAVG
26.14km/h
-
VMAX
78.20km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Podjazdy
2700m
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
To był długi dzień. Pobudka przed 5 i po 6 razem z Bartkiem i Piotrkiem startujemy w długą podróż. W Niebylcu dołączają jeszcze trochę spóźnieni Ewa i Michał. Tak w piątkę jedziemy, jeszcze przy niewielkim porannym ruchu do Sanoka. Tam już więcej samochodów, bez przerw jedziemy do Leska. Zatrzymujemy się na jedzonko i ciacho w Słodkim Domku. Do Soliny jedziemy przez Myczkowce, gdzie czeka nas sekcja brukowa, po której sprawdzamy czy coś nie odpadło lub się nie odkręciło, jak się okazało nic. Krótka chwila i już jesteśmy na dole zapory, gdzie jak się okazuje mimo zakazu fotografujemy mural na zaprze, który powstał dzięki sile wody za pomocą myjek. Po chwili przepędza nas ochroniarz.
W Słodkim Domku © tompi
Obok lama się szczerzy © tompi
Kamień Leski © tompi
Prawie jak do Roubaix © tompi
Zaporę trochę wymyto dzięki czemu powstał taki obraz © tompi
Przedzieramy się przez solińskie "Krupówki", i plażujemy godzinkę, albo i
dłużej. Przed drogą powrotną trzeba się jeszcze posilić, w pierwszej
lepszej knajpce spożywam całkiem smaczne piwo regionalne i niesmaczne
pierogi, a obok widzimy grupę szosowców z Czarnej pod Łańcutem, z
którymi będziemy się mijać kilkukrotnie w drodze powrotnej.
Obowiązkowa fota na zaporze © tompi
Sielsko nad Soliną © tompi
Po takiej przerwie ciężko się było rozkręcić, no ale trzeba,
szczególnie, że teraz czekają nas konkretne podjazdy. Obieramy drogę na
Łobozew i Ustianową, gdzie jest pierwszy z nich. Olszanica, chwila
przerwy pod sklepem i atakujemy najcięższy dzisiaj podjazd na
szybowisko w Bezmiechowej. Odpoczywamy podziwiając widoki, piękną
panoramę Bieszczadów. Szalony zjazd w dół tą samą drogą i po chwili
wspinamy się na serpentyny do Tyrawy Wołoskiej, stąd na Mrzygłód i żeby
oszczędzić sobie kolejnych podjazdów doliną Sanu do Ulucza. W tym
momencie szytka Ewy nie wytrzymuje trudów podróży i mimo prób naprawy
musi zadzwonić po transport, zostają we dwoje z Michałem.
Napinka na podjeździe © tompi
Gdzie się pchasz w kadr © tompi
Kona się turla © tompi
Bezmiechowskie widoki © tompi
Robi się późno a zostało jeszcze do przejechania ponad 60 km,żeby
zdążyć przed zmrokiem zapodajemy ostrzejsze tempo. Krótka przerwa w
Dynowie i gdy na serpentynie w Dylągówce na zmianę wychodzi Kona trzyma
tempo blisko 40 km/h. Po godzinie jesteśmy u granic Rzeszowa, zgodnie z
założeniem przed zmrokiem. 20.30 docieram do domu.
Kategoria Powyżej 200, Cuda Podkarpacia, grupowo
Duże drzewo
-
DST
150.81km
-
Czas
06:19
-
VAVG
23.87km/h
-
VMAX
71.40km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedawno przejeżdżałem przez Węglówkę i zajrzałem w okolice rosnącego tam dębu zwanego Poganinem. Byłem przekonany, że jest to największe drzewo na Podkarpaciu, zajrzałem jednak w internety a tam stało napisane, że ten jest drugi a większy jest w Januszkowicach, koło Brzostka. Tym sposobem cel wycieczki był już gotowy, pogoda dzisiaj dopisała więc się tam wybraliśmy.
Jedziemy na Czudec a potem długi czas nad Wisłokiem bocznym drogami, zjeżdżamy na kładkę w Wiśniowej. Chwilę odpoczynku obok schronu w Stępinie i wspinamy się do Gogołowa, skąd już blisko do naszego celu. Dąb Chrześcijanin to duże drzewo, ma 10 m i 8 cm w obwodzie, ale jest w kiepskim stanie, znacznie gorszym w każdym bądź razie od Poganina w Węglówce, jest wypalony i pusty w środku. Kilka zdjęć, i wracamy, najpierw na małe, ale tak naprawdę całkiem duże lody do Brzostka. Podjazd do Głobikowej nie jakiś stromy czy wymagający, ale długi i w południowym słońcu ciągnie się niemiłosiernie. Zjeżdżamy do Wielopola, doładowanie bidonu i atakujemy podjazd do Pstrągowej. W Siedliskach spotykam Artura z kolegą, który wraca z równie dalekiej wycieczki (na licznikach mamy prawie tyle samo km), gdy on zjechał na kładkę zaraz potem spotykam Dominika z Magdą, ale nawet mnie chyba nie zauważył.
Chełm w tle © tompi
Schron w Stępinie © tompi
Największy dąb na Podkarpaciu © tompi
Od środka © tompi
Ja we wnętrzu dębu © tompi
Liwocz już blisko © tompi
Poprzestawiali gady w Głobikowej © tompi
Widok z wieży w Głobikowej © tompi
Kategoria grupowo, Powyżej 100, Cuda Podkarpacia
Na Prządki
-
DST
137.21km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:27
-
VAVG
25.18km/h
-
VMAX
62.50km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po zmianach ustawienia kierownicy i zmianie siodełka, trzeba było sprawdzić jak szosa się sprawuje na dłuższym dystansie, i od razu napiszę, jest dobrze, nic nie boli, ani ręce, ani kręgosłup tak jak to było przy pierwszych jazdach. Zastanowię się jeszcze nad zmianą kierownicy, bo ta co jest zdaje mi się ma za długi zasięg jak dla mnie. Żeby to wszystko stwierdzić pojechałem sobie w kierunku grupy ostańców skalnych zwanych Prządki. Wiatr wiał z południa więc 50 kilometrów na dobry początek dmuchało w twarz, do tego trzy solidne podjazdy (Niechobrz, z Pstrągowej do Strzyżowa i finałowy na Prządki), ale szczerze mówiąc jakość to dość lekko poszło. Po drodze zajeżdżam do Węglówki obejrzeć Poganina, drugi największy dąb na Podkarpaciu, i 11 w Polsce.
Białe kwiecie w lesie © tompi
Widoczek ze Strzyżowa © tompi
Charakterystyczna Kiczora w Węglówce © tompi
Czarna Perła na tle dębowej kory © tompi
Poganin w całej okazałości © tompi
Dojeżdżam do skałek gdzie trochę drzew powycinali, w sumie to dobrze, bo odsłoniło to skałki, teraz przynajmniej je widać. Chwilę odpoczywam, uzupełnia kalorie i zjeżdżam serpentynami do Korczyny.
Przy drodze © tompi
Prządki - pierwsze skałki © tompi
Prządki z drugiej strony © tompi
Teraz skręcam na Zawiśle i czeka mnie podjazd w kierunku górnej stacji wyciągu w Czarnorzekach. Tu już nie było tak łatwo, podjazd stromy albo bardzo stromy, co chwilę staję w pedałach i przepycham, nie bez powodu odbywały się tu, a może jeszcze odbędą, nie wiem, zawody w uphillu. Dojeżdżam do punktu widokowego na Beskid Niski na końcu podjazdu, a tu niespodzianka bo punktu nie ma, tzn widoki zostały, ale tutejsza infrastruktura czyli ławki i tablica z planem podziwianych widoków zniknęły.
Widoczek z Czarnorzek © tompi
Bukiet na łące © tompi
Zjeżdżam trochę po swoich śladach i skręcam na drogę obok nadajników do Woli Komborskiej. Początkowo świetny asfalt zmienia się w dziurawy, może dzięki temu wypatruję tablicę ze ścieżką przyrodniczą do Zaginionych Skałek i Wodospadu "Trzy Wody". Zastanawiam się czy jest sens jechać tam na szosie, ale piszą że to niecały kilometr w jedną stronę, najwyżej przeprowadzę. Po chwili okazuje, że tam syf, kiła i mogła czyli ścinka ze zwózką i jeszcze ścinanie gałęzi, więc i tak trzeba by prowadzić bez względu na rower. Dochodzę do jakichś skałek, ale nie wiem czy to te zaginione, tabliczkę pewnie drwale przy okazji wycięli. Udaje się za to odnaleźć wodospad "Trzy Wody". Może to wina małej ilości opadów ostatnio, ale wodospad to w tym przypadku trochę przesadzone określenie, bo skoro tak to ja więcej wody przelewałem biorąc prysznic po powrocie do domu.
Skałki, pewnie Zaginione © tompi
Wodospad to brzmi dumnie "Trzy Wody" © tompi
Po tej atrakcji zjazd drogą widokową, trochę w górę do krajówki, zjeżdżam do Orzechówki, Jasienica, Domaradz. Powrót bocznym drogami bez większych podjazdów.
Kategoria Powyżej 100, Cuda Podkarpacia
Krasiczyn
-
DST
176.56km
-
Teren
2.00km
-
Czas
07:05
-
VAVG
24.93km/h
-
VMAX
68.00km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna długa wycieczka tego lata.
Szlak architektury drewnianej - Bachórzec © tompi
Widoczek na zamek © tompi
Widok na zamek part II © tompi
Widok na zamek part III © tompi
Dęby - synowie © tompi
Kategoria Cuda Podkarpacia, grupowo, Powyżej 100
Do wód
-
DST
209.09km
-
Teren
17.00km
-
Czas
09:21
-
VAVG
22.36km/h
-
VMAX
60.45km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na początek kilka podjazdów idzie całkiem przyzwoicie, mimo zapowiadanych upałów nie grzeje jeszcze tak bardzo, i tak niepostrzeżenie dojeżdżam do Brzozowa. Tutaj trochę zawodzi mnie zmysł nawigacyjny i droga w pewnym momencie się kończy, trzeba nadrobić ze 2km, będzie więcej.
Ratusz w Brzozowie © tompi
Przejeżdżam przez Malinówkę, gdzie znajduje się rezerwat cisów, ale we wsi nie znajduję żadnego śladu, który by pokazywał gdzie jechać, więc odpuszczam i kieruję się do Haczowa by obejrzeć umieszczony na liście światowego dziedzictwa kulturalnego UNESCO kościół.
XIV wieczny kościół w Haczowie © tompi
Po tych atrakcjach dość płaski odcinek do Rymanowa- Zdroju. Delektuję się mocno słonymi wodami w miejscowej pijalni, celestynka jaką kupiłem w sklepie kilka kilometrów wcześniej w porównaniu z serwowaną w pijalni to jakiś rozcieńczony sikacz. Może to i dobrze, przy drugim kubku miałem już odruchy zwrotne.
Megawaty z wiatru przed Rymanowem © tompi
Pijalnia w Rymanowie-Zdroju © tompi
Drewniana cerkiew w Bałuciance © tompi
Cergowa się sroży © tompi
Z Rymanowa, przez Bałuciankę szutrowym podjazdem w pełnym południowym słońcu, za to z widokami na Cergową jadę do iwonickego uzdrowiska. Tamtejsza pijalnie znacznie okazalsza od tej rymanowskiej, pewnie dlatego woda 3 razy droższa, nie korzystam. Miasto dorobiło się nowego amfiteatru (przewróconej łodzi), ale za to część deptaka to obecnie rozpieprzony, zabłocony plac budowy. Wjeżdżam w las do Bełkotki, źródełka, które podobno kiedyś nieźle bulgotało dzięki wydobywającemu się metanowi. Dzisiaj po eksploatacji pobliskich złóż, ledwie pyrka.
Pijalnia w Iwoniczu-Zdroju © tompi
Amfiteatr w Iwoniczu-Zdroju © tompi
Źródełko Bełkotka © tompi
Po wyjeździe z lasu w Lubatówce zaczęła się prawdziwa patelnia. To plus wjazd na tereny wydobywczo- przetwórcze ropy, gdy co jakiś czas zajeżdżało przeróżnymi zapaszkami w okolicach Bóbrki i Jedlicza nadwątlił moje siły. Trochę się powlokłem, ale dłuższe posiedzenie przy sklepie pomogło. Powrót mało uczęszczanym dróżkami po płaskim prawą stroną Wisłoka, bo na górki nie miałem już więcej sił.
Wejście do muzeum w Bóbrce © tompi
Tak na koniec: przejechałem mój najdłuższy dystans od 4 lat w trzydziestokilku stopniowym upale, wypiłem 7 litrów płynów wszelakich + 2 w domu.
Kategoria Cuda Podkarpacia, Powyżej 200
Przecław
-
DST
120.87km
-
Teren
8.00km
-
Czas
04:55
-
VAVG
24.58km/h
-
VMAX
63.72km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Remontowany pałac w Przecławiu © tompi
Kategoria Powyżej 100, grupowo, Cuda Podkarpacia
Węgierka
-
DST
142.45km
-
Teren
3.00km
-
Czas
06:03
-
VAVG
23.55km/h
-
VMAX
67.36km/h
-
Podjazdy
1260m
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Napadało ostatnio więc wybór padł na asfalt, a konkretnie pojechaliśmy do Węgierki obejrzeć tamtejszą basztę. Słyszałem, że nie ma po co tam jechać, jest to wprawdzie ostatnia pozostałość po XVw. fortecy, która dwa wieki później spłonęła i nie została już odbudowana.Teraz zarasta zielskiem i popada w ruinę a tabliczki informują, że obiekt grozi zawaleniem.
Baszta w Węgierce © tompi
Kategoria Cuda Podkarpacia, grupowo, Powyżej 100
Ulucz, Bircza
-
DST
165.95km
-
Teren
8.00km
-
Czas
07:35
-
VAVG
21.88km/h
-
VMAX
68.66km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z Pawłem i Bartkiem pojechaliśmy na południowy wschód naszego południowo-wschodniego regionu. Jako, że sporo popadało a na rzekach stany ostrzegawczo-bliskopowodziowe, jazda odbywała się crossowo-asfaltowo, a czasami nawet szutrowo. Spore opady wypłukały z różnych zakamarków spore ilości śmieci a wysoka woda porozwieszała na przybrzeżnych krzakach potoków, rzeczek i rzek spore ilości folii i plastiku. Pojechaliśmy na kładkę na Sanie w Uluczu, a skoro już tam byliśmy to wdrapaliśmy na wzgórze gdzie stoi XVII wieczna drewniana cerkiew. Przez słabo zaludnione tereny Pogórza Przemyskiego udaliśmy się do Birczy, a stamtąd z powrotem nad San do miejscowości Iskań. Teraz już prawie prosto do domu przez Drohobyczkę, Jawornik Polski, Borówki.
Kategoria grupowo, Powyżej 100, Cuda Podkarpacia
Na zachodzie
-
DST
120.50km
-
Teren
14.00km
-
Czas
05:31
-
VAVG
21.84km/h
-
VMAX
58.72km/h
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogda prawie idealna, temperatura jak w lecie, momentami tylko przeszkadzał mocny wiatr. Początek tradycyjnie, przez Bratkowice, Czarną, potem Huta Przedborska dojeżdżamy do Leszczy, przez las docieramy do Bliznej. Oglądamy pozostałości poligonu, makiety rakiet V1 i V2, i nowy eksponat w Parku Historycznym stary samolot. Przez leśną drogę dojeżdżamy do Ocieki, gdzie z braku jakiejś szybkiej alternatywy jedziemy główną mocno zatłoczoną drogą na Ropczyce, niestety sezon na buraki cukrowe. Dojeżdżamy do obwodnicy z zakazem wjazdu dla rowerów, ale z małą pomocą miejscowych docieramy tam gdzie chcemy czyli do Chechłów. Terenowym, stromym, miejscami gliniastym podjazdem docieramy do krzyża milenijnego. Na platformie widokowej nad bramą wieje tak, że mało głowy nie urwie, a panowie na dole instalują solara, czemu nie wiatrak. Powrót: Szkodna, Pstrągowa, Niechobrz.
Kategoria Cuda Podkarpacia, grupowo, Powyżej 100
Ulucz
-
DST
144.29km
-
Teren
20.00km
-
Czas
06:35
-
VAVG
21.92km/h
-
VMAX
62.87km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaległości
Ulucz - położona na wzgórzu jedna z najstarszych w Polsce cerkwi z 1659r.
Matka Boska z wilkami - kapliczka przy drodze z Ulucza do Borownicy
Kategoria Powyżej 100, Cuda Podkarpacia