tompi prowadzi tutaj blog rowerowy

Nad Solinę

  • DST 251.81km
  • Czas 09:38
  • VAVG 26.14km/h
  • VMAX 78.20km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 2700m
  • Sprzęt Szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 lipca 2015 | dodano: 14.07.2015

To był długi dzień. Pobudka przed 5 i po 6 razem z Bartkiem i Piotrkiem startujemy w długą podróż. W Niebylcu dołączają jeszcze trochę spóźnieni  Ewa i Michał. Tak w piątkę jedziemy, jeszcze przy niewielkim porannym ruchu do Sanoka. Tam już więcej samochodów, bez przerw jedziemy do Leska. Zatrzymujemy się na jedzonko i ciacho w Słodkim Domku. Do Soliny jedziemy przez Myczkowce, gdzie czeka nas sekcja brukowa, po której sprawdzamy czy coś nie odpadło lub się nie odkręciło, jak się okazało nic. Krótka chwila i już jesteśmy na dole zapory, gdzie jak się okazuje mimo zakazu fotografujemy mural na zaprze, który powstał dzięki sile wody za pomocą myjek. Po chwili przepędza nas ochroniarz.


W Słodkim Domku
W Słodkim Domku © tompi

Obok lama się szczerzy
Obok lama się szczerzy © tompi

Kamień Leski
Kamień Leski © tompi

Prawie jak do Roubaix
Prawie jak do Roubaix © tompi

Zaporę trochę wymyto dzęki czemu powstał taki obraz
Zaporę trochę wymyto dzięki czemu powstał taki obraz © tompi

Przedzieramy się przez solińskie "Krupówki", i plażujemy godzinkę, albo i dłużej. Przed drogą powrotną trzeba się jeszcze posilić, w pierwszej lepszej knajpce spożywam całkiem smaczne piwo regionalne i niesmaczne pierogi, a obok widzimy grupę szosowców z Czarnej pod Łańcutem, z którymi będziemy się mijać kilkukrotnie w drodze powrotnej.

Obowiązkowa fota na zaporze
Obowiązkowa fota na zaporze © tompi

Sielsko nad Soliną
Sielsko nad Soliną © tompi

Po takiej przerwie ciężko się było rozkręcić, no ale trzeba, szczególnie, że teraz czekają nas konkretne podjazdy. Obieramy drogę na Łobozew i Ustianową, gdzie jest pierwszy z nich. Olszanica, chwila przerwy pod sklepem i atakujemy najcięższy dzisiaj podjazd na szybowisko w Bezmiechowej. Odpoczywamy podziwiając widoki, piękną panoramę Bieszczadów. Szalony zjazd w dół tą samą drogą i po chwili wspinamy się na serpentyny do Tyrawy Wołoskiej, stąd na Mrzygłód i żeby oszczędzić sobie kolejnych podjazdów doliną Sanu do Ulucza. W tym momencie szytka Ewy nie wytrzymuje trudów podróży i mimo prób naprawy musi zadzwonić po transport, zostają we dwoje z Michałem.

Napinka na podjeździe
Napinka na podjeździe © tompi

Gdzie się pchasz w kadr
Gdzie się pchasz w kadr © tompi

Kona się turla
Kona się turla © tompi

Bezmiechowskie widoki
Bezmiechowskie widoki © tompi

Robi się późno a zostało jeszcze do przejechania ponad 60 km,żeby zdążyć przed zmrokiem zapodajemy ostrzejsze tempo. Krótka przerwa w Dynowie i gdy na serpentynie w Dylągówce na zmianę wychodzi Kona trzyma tempo blisko 40 km/h. Po godzinie jesteśmy u granic Rzeszowa, zgodnie z założeniem przed zmrokiem. 20.30 docieram do domu.



Route 3 145 417 - powered by www.bikemap.net


Kategoria Powyżej 200, Cuda Podkarpacia, grupowo


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa cjree
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]