Na Prządki
-
DST
137.21km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:27
-
VAVG
25.18km/h
-
VMAX
62.50km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po zmianach ustawienia kierownicy i zmianie siodełka, trzeba było sprawdzić jak szosa się sprawuje na dłuższym dystansie, i od razu napiszę, jest dobrze, nic nie boli, ani ręce, ani kręgosłup tak jak to było przy pierwszych jazdach. Zastanowię się jeszcze nad zmianą kierownicy, bo ta co jest zdaje mi się ma za długi zasięg jak dla mnie. Żeby to wszystko stwierdzić pojechałem sobie w kierunku grupy ostańców skalnych zwanych Prządki. Wiatr wiał z południa więc 50 kilometrów na dobry początek dmuchało w twarz, do tego trzy solidne podjazdy (Niechobrz, z Pstrągowej do Strzyżowa i finałowy na Prządki), ale szczerze mówiąc jakość to dość lekko poszło. Po drodze zajeżdżam do Węglówki obejrzeć Poganina, drugi największy dąb na Podkarpaciu, i 11 w Polsce.
Białe kwiecie w lesie © tompi
Widoczek ze Strzyżowa © tompi
Charakterystyczna Kiczora w Węglówce © tompi
Czarna Perła na tle dębowej kory © tompi
Poganin w całej okazałości © tompi
Dojeżdżam do skałek gdzie trochę drzew powycinali, w sumie to dobrze, bo odsłoniło to skałki, teraz przynajmniej je widać. Chwilę odpoczywam, uzupełnia kalorie i zjeżdżam serpentynami do Korczyny.
Przy drodze © tompi
Prządki - pierwsze skałki © tompi
Prządki z drugiej strony © tompi
Teraz skręcam na Zawiśle i czeka mnie podjazd w kierunku górnej stacji wyciągu w Czarnorzekach. Tu już nie było tak łatwo, podjazd stromy albo bardzo stromy, co chwilę staję w pedałach i przepycham, nie bez powodu odbywały się tu, a może jeszcze odbędą, nie wiem, zawody w uphillu. Dojeżdżam do punktu widokowego na Beskid Niski na końcu podjazdu, a tu niespodzianka bo punktu nie ma, tzn widoki zostały, ale tutejsza infrastruktura czyli ławki i tablica z planem podziwianych widoków zniknęły.
Widoczek z Czarnorzek © tompi
Bukiet na łące © tompi
Zjeżdżam trochę po swoich śladach i skręcam na drogę obok nadajników do Woli Komborskiej. Początkowo świetny asfalt zmienia się w dziurawy, może dzięki temu wypatruję tablicę ze ścieżką przyrodniczą do Zaginionych Skałek i Wodospadu "Trzy Wody". Zastanawiam się czy jest sens jechać tam na szosie, ale piszą że to niecały kilometr w jedną stronę, najwyżej przeprowadzę. Po chwili okazuje, że tam syf, kiła i mogła czyli ścinka ze zwózką i jeszcze ścinanie gałęzi, więc i tak trzeba by prowadzić bez względu na rower. Dochodzę do jakichś skałek, ale nie wiem czy to te zaginione, tabliczkę pewnie drwale przy okazji wycięli. Udaje się za to odnaleźć wodospad "Trzy Wody". Może to wina małej ilości opadów ostatnio, ale wodospad to w tym przypadku trochę przesadzone określenie, bo skoro tak to ja więcej wody przelewałem biorąc prysznic po powrocie do domu.
Skałki, pewnie Zaginione © tompi
Wodospad to brzmi dumnie "Trzy Wody" © tompi
Po tej atrakcji zjazd drogą widokową, trochę w górę do krajówki, zjeżdżam do Orzechówki, Jasienica, Domaradz. Powrót bocznym drogami bez większych podjazdów.
Kategoria Powyżej 100, Cuda Podkarpacia