Cyklokarpaty Przemyśl
-
DST
42.98km
-
Teren
32.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
20.31km/h
-
VMAX
51.40km/h
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
W drodze do Przemyśla na przemian jedziemy w mocnej ulewie, to znowu wychyla się słońce. Na miejscu nie pada, ale jest pochmurno i zimno. Biuro ulokowane w nowym ciekawym miejscu na wzgórzu Zniesienie skąd roztacza się niezły widok na miasto, działa sprawnie jak nigdy i formalności trwają kilka minut. Chwilę przed startem wychyla się nieśmiało słońce i robi się troszkę cieplej, mimo wszystko temperatura niewiele ponad 10 st. C, to nie jest to co lubię. Obiecuję sobie, że na następnych zawodach w końcu przeprowadzę porządną rozgrzewkę i na obietnicach po raz kolejny się kończy. Może dlatego pierwsze 10 km jedzie mi się dość ciężko, ale to nic nowego zazwyczaj tak mam. Po słabym początku odzyskuję siły i odrabiam na podjazdach sporo pozycji. W połowie dystansu jadę mniej więcej wśród zawodników, z którymi rywalizowałem w poprzednim roku. Chociaż na zjazdach jest kiepsko, nie wiem może suma zaliczonych gleb w tamtym roku, do tego niewiele przejechanych kilometrów terenie w tym roku powoduje mocniejsze naciskanie na hamulce tam gdzie inni pędzą na złamanie karku. No i na ok. 30 km na zjeździe po łączce puszczam się trochę szybciej, wszyscy jadą prawą ścieżką, przede mną są zawodnicy hobby, wyprzedzam ich po lewej, i za chwilę sam nie wiem jak, wjeżdżam w jakąś koleinę skrytą w trawie i zaliczam efektownie zapewne wyglądający upadek przy prędkości ponad 40 kmh. Ląduje tuż przed zawodnikiem, który chwilę wcześniej zrobił to samo, mówi, że jestem trzeci, a w rozmowach po zawodach okazuje się, że było nas więcej. W sumie nic mi się nie stało, ale jakoś tak mam już mniej zapału do ścigania. Do tej pory mimo zachmurzenia pogoda była łaskawa, a na trasie wprawdzie się nie kurzyło, ale błota było niewiele. Po chwili zaczyna jednak mocno padać, temperatura spada do kilku st. C, dodatkowo wiatr jest dość silny a po chwili ciuchy całe mokre. To niestety nie są warunki dla okularnika. Na podjeździe jest jeszcze w miarę ok, chociaż deszcz zmył mi pot i bród z czoła prosto do oczu, które mocną pieką, po stu metrach zjazdu okulary są całe w błocie, płynne błotko wpada do oczu, mrugam przecieram, ale niewiele to daje, prawie nic nie widzę. Dodatkowo, klocki z przodu mi się kończą, odpychająca je sprężynka się gnie i klocek cały czas ociera o tarczę. Nie w głowie mi już wynik, czy jakaś rywalizacja, chce tylko dotrzeć cało do mety. Jestem cały mokry i oblepiony błotem, dawno tak nie przemarzłem. Podziwiam zawodników giga, ja w takich warunkach przejechałem 10km, i więcej nie byłbym w stanie, a oni przejechali ponad 30.
W tych okolicznościach cieszę się, że bez szwanku dojechałem do mety. W tamtym roku uzyskałem w Przemyślu swój najlepszy wynik w Cyklokarpatach, tym razem na w większości tej samej trasie, ale całkiem innych warunkach chyba najgorszy. Ale to nie tylko wina pogody, inni też nie zasypują gruszek w popiele, ostro trenują, poziom rośnie, także poziom sprzętu, teraz w peletonie chyba więcej nowych 29' niż starych wysłużonych małokołowców.
Czas 02:04:27.367 strata strata do zwycięzcy 00:27:28.532
Miejsce Open 94(263) (311.6941pkt)
Miejsce M3 37(103) (322.0828)
Kategoria Wyścigi
komentarze
Gratuluję wyniku wycieniowany człowieku :D