Liwocz, Bardo, Herby
-
DST
121.03km
-
Teren
33.00km
-
Czas
06:49
-
VAVG
17.76km/h
-
VMAX
63.57km/h
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakieś dwa tygodnie temu padła propozycja wyjazdu na Liwocz, różne były koncepcje tej wycieczki, lecz ostatecznie wygrała opcja terenowa z dojazdem do Jasła pociągiem. Na ten wyjazd było nadzwyczaj wielu chętnych. Na dworcu wsiadło nas dziewięcioro, a doliczając jeszcze Bartka z wyprawą na niebieski szlak i kilka innych osób, w pociągu ledwo pomieściliśmy te 15 rowerów. PKP też lepiej powinno znać pojemność swoich pociągów bo niektórym nie chcieli sprzedać biletu, musieli to dopiero robić u konduktora, a kilku osobom (w tym i mnie) na bilecie do przewozu roweru dali adnotację, że nie ma gwarancji przewozu tego roweru. No cóż, docieramy do Jasła i po porannej kawie na stacji, czas wyruszyć w drogę. Wałem na Wisłoce, a potem asfaltem dojeżdżamy do Ujazdu, skąd rozpoczynamy wspinaczkę, najpierw pod krzyż milenijny w tej miejscowości, a następnie na najwyższy punkt pasma Brzanki Liwocz. Gdy już skończyliśmy podziwiać widoki czas jechać dalej, wybieram żółty szlak biegnący pasmem aż do Wisowej. To jest to co lubię, zjazdy nie za trudne, takie w sam raz dla takiego jeźdźca jak ja. Troszkę czekamy na mniej wprawionych w mtb uczestników wycieczki. Teraz trochę asfaltów: Jodłowa, Błażkowa, Brzostek, w którym to odwiedzamy cmentarz wojenny z I wojny św. ale nie jest nadzwyczaj ciekawy. Ruszamy na Nawsie , Kamienicę i docieramy na kraj Huty Gogołowskiej, skąd zaczynamy wspinaczkę na Bardo, mieliśmy jechać żółtym szlakiem ale nie docieramy do niego, a miejscowi pokazują nam bezszlakową drogę, i nią dojeżdżamy na pasmo szczytowe gdzie odnajdujemy szlak, ścieżka nie ciekawa, w wielu miejscach zarasta a pod chwastami luźne kamienie nie pozwalają na płynną jazdę. W pewnym momencie zjeżdżamy ze szlaku, wjeżdżamy w paryję i drogą się kończy, musimy się cofnąć, postanawiamy nie zawracać już na Chełm i skręcamy na szybką szutrówkę, którą zjeżdżamy do Stępiny. Nastroje trochę siadły i już mieliśmy rezygnować z odwiedzenia Herbów, ale po obiedzie w knajpie w Wiśniowej zmieniamy zdanie i uderzamy do rezerwatu. Nie będę ściemniał, że podjechałem, bo jednak trochę trzeba było popchać, kilka szybkich i jak to na Herbach niełatwych zjazdów i dojeżdżamy do szutrówki przecinającej pasmo. To już koniec terenowych atrakcji na dzisiaj, Zjeżdżamy do Kozłówka, i doliną Wisłoka do Strzyżowa. Tu zahaczamy jeszcze o tunel kolejowy, Pani przewodniczka twierdzi, że do bocznego tunelu nie ma po co iść bo po ostatnich burzach namuliło tam dużo błota, ale ja idę sprawdzić, wystawa na końcu jest wprawdzie zamknięta, ale błoto tylko w jednym miejscu na 2 cm więc idę do końca tunelu, bo nie wypada wyprawy terenowej zakończyć o czystych butach.
Pełne rowerowe obłożenie © tompi
Przy krzyżu milenijnym w Ujeżdzie © tompi
Liwocz, platforma widokowa © tompi
Liwocki cień © tompi
Jestem na Bardo © tompi
Herby zdobyte © tompi
Kategoria grupowo, Powyżej 100, wycieczki terenowe