Powyżej 100
Dystans całkowity: | 29357.26 km (w terenie 1589.00 km; 5.41%) |
Czas w ruchu: | 1214:45 |
Średnia prędkość: | 24.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 81.55 km/h |
Suma podjazdów: | 19950 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 176 (91 %) |
Suma kalorii: | 38135 kcal |
Liczba aktywności: | 248 |
Średnio na aktywność: | 118.38 km i 4h 53m |
Więcej statystyk |
Krasiczyn
-
DST
176.56km
-
Teren
2.00km
-
Czas
07:05
-
VAVG
24.93km/h
-
VMAX
68.00km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna długa wycieczka tego lata.
Szlak architektury drewnianej - Bachórzec © tompi
Widoczek na zamek © tompi
Widok na zamek part II © tompi
Widok na zamek part III © tompi
Dęby - synowie © tompi
Kategoria Cuda Podkarpacia, grupowo, Powyżej 100
Były sobie promy dwa
-
DST
149.78km
-
Teren
30.00km
-
Czas
06:53
-
VAVG
21.76km/h
-
VMAX
67.36km/h
-
Podjazdy
1410m
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
W planach było dotarcie do Ulucza z kilkoma znajomymi, jak się jednak okazało ludzie mięli inne plany więc pojechałem sam. Początkowo uderzam na Hermanową, na górze do lasu w stronę Wilczaka, jednak na leśnym skrzyżowaniu skręcam na nie przejechaną do tej pory drogę i wyjeżdżam w Borku Nowym - Woli tuż przed Błażową. Nawet fajny szutrowy zjazd, pomyślałem, szkoda że nie zabrałem górala, zresztą potem takie myśli dzisiaj jeszcze się zdarzyły. Z Błażowej na Ujazd, Hłudno i serpentynkę do Izdebek. Na podjazdach czuję się prawie jak w saunie, temperatura plus wysoka wilgotność powoduje, że koszulkę można niemal wyżymać. Odbijam na Obarzym i gdy dojeżdżam do Krzemiennej dochodzę do wniosku, że w Uluczu już byłem niedawno i postanawiam się przeprawić na drugi brzeg Sanu promem. Kilka kilometrów wzdłuż Sany m. in. przez tereny kiedyś gęsto zaludnionej dziś niemal pustej wsi Wołodź. W Dąbrówce Starzeńskiej skręcam w prawo w stronę Dylągowej, omijam wieś bokiem i szutrami i polnymi drogami docieram do Sielnicy, gdzie kolejnym promem docieram z powrotem na lewy brzeg Sanu. Z głównej drogi zaraz skręcam na Kosztową i po drobnych problemach ze znalezieniem właściwej drogi docieram do Jawornika dość stromym szutrowym zjazdem. Potem z Hadli jadę w stronę Grzegorzówki i Borówek mając ciągle po lewej stronie ciemne burzowe chmury, na szczęście przeszło wszystko bokiem. Całkiem udana wycieczka, trochę szutru, sporo nowych dróg. Po tych deszczach spodziewałem się dużo błota i boczne drogi w lesie nie wyglądały za ciekawie, ale tam nie jechałem, na otwartym terenie polne drogi były w dobrym stanie.
Prom w Krzemiennej, z którego przed chwilą zszedłem © tompi
Od lat nieużytkowany kościółek w wyludnionej wsi Wołodź © tompi
Na skrzyżowaniu szlaków © tompi
Okolica Dylągowej © tompi
Na promie w Sielnicy © tompi
Znowu na szlaku © tompi
Burzowe chmury © tompi
Kategoria Powyżej 100, wycieczki terenowe
Sieniawa
-
DST
125.31km
-
Czas
04:47
-
VAVG
26.20km/h
-
VMAX
38.52km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria grupowo, Powyżej 100
Przecław
-
DST
120.87km
-
Teren
8.00km
-
Czas
04:55
-
VAVG
24.58km/h
-
VMAX
63.72km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Remontowany pałac w Przecławiu © tompi
Kategoria Powyżej 100, grupowo, Cuda Podkarpacia
Węgierka
-
DST
142.45km
-
Teren
3.00km
-
Czas
06:03
-
VAVG
23.55km/h
-
VMAX
67.36km/h
-
Podjazdy
1260m
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Napadało ostatnio więc wybór padł na asfalt, a konkretnie pojechaliśmy do Węgierki obejrzeć tamtejszą basztę. Słyszałem, że nie ma po co tam jechać, jest to wprawdzie ostatnia pozostałość po XVw. fortecy, która dwa wieki później spłonęła i nie została już odbudowana.Teraz zarasta zielskiem i popada w ruinę a tabliczki informują, że obiekt grozi zawaleniem.
Baszta w Węgierce © tompi
Kategoria Cuda Podkarpacia, grupowo, Powyżej 100
Sielnica - kolarstwo eks - termalne
-
DST
110.07km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:41
-
VAVG
23.50km/h
-
VMAX
61.03km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria grupowo, Powyżej 100
Leżajsk
-
DST
122.13km
-
Teren
3.00km
-
Czas
05:08
-
VAVG
23.79km/h
-
VMAX
47.15km/h
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria Powyżej 100, grupowo
Góra Chełm
-
DST
120.86km
-
Teren
40.00km
-
Czas
06:17
-
VAVG
19.24km/h
-
VMAX
73.41km/h
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
To było trzecie podejście do tej trasy i w końcu udane. Z miasta wyjeżdżamy przez Pustki do Zgłobnia i Woli, Stamtąd do Wielkiego Lasu, dłuższy czas szutrami jedziemy do Budzisza, Wbijamy w las i szutrowym zjazdem docieramy do Nawsia. W Wielopolu uzupełniamy zapasy i zaczynamy wspinaczkę do celu. Dróżką przez Sośnicę docieramy do dziurawej skałki w lesie zwanej Dudniacz. Pan, którego spotykamy kawałek dalej przekonuje nas, że kiedyś to było widać znacznie większą część tej skały, ale obsypujący się piach powoli ją zasypuje. Niewiele dalej oczom ukazuje się dziwna konstrukcja niczym wieża strażnicza. Na miejscu spotykamy miłego właściciela, który pozwala wejść na górę, Niestety podobno świetne kiedyś widoki na południe zasłaniają już drzewa, wyrosłe na ugorach. Sprawnie docieramy do kapliczki i lipy obrosłej legendami znajdujących się trochę z boku szczytu Chełma, najwyższej góry byłego województwa rzeszowskiego. Właściwego szczytu właściwie nie zauważam. Stamtąd miałem zamiar jeszcze zdobyć Bardo, ale na zjeździe się na tyle fajnie jechało, że dojeżdżamy pod Brzeziny. Asfaltem przejeżdżamy do Stępiny, gdzie na chwilę przystajemy obok powszechnie znanego schronu kolejowego i planujemy dalszą trasę. Jako, że jest już dość późno wracamy. Przez Wiśniową kładkę na Wisłoku mało uczęszczanymi dróżkami dojeżdżamy do Strzyżowa. Tutaj na dobicie podjazd pod nadajnik i zjazd żółtym szlakiem do Zaborowia. Na koniec Kaczarnica i końcówka tradycyjną trasą przez Wyżne i Lubenię.
Gdzieś na trasie © tompi
Dudniacz © tompi
Trochę więcej Dudniacza © tompi
Wieża strażnicza © tompi
Nasz cel już blisko © tompi
Kapliczka na Chełmie © tompi
Znana z wielu legęd lipa tuż obok © tompi
Wszedł w szkodę i foci © tompi
Strzyżów w dole © tompi
Kategoria grupowo, Powyżej 100, wycieczki terenowe
Maraton na luzie
-
DST
131.92km
-
Teren
46.00km
-
Czas
06:59
-
VAVG
18.89km/h
-
VMAX
64.18km/h
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plany były inne, ale się pozmieniało więc pozostała jazda na rowerze. braku lepszej koncepcji jadę do Strzyżowa by przejechać trasę hobby maratonu. Jedzie się jednak na tyle dobrze, że gdy już jestem na miejscu postanawiam trochę wydłużyć trasę i pojechać na Herby. Asfaltem do Oparówki a dalej trasą maratonu. Słońce wyłania się zza chmur, robi się gorąco, jedzie się ciężko, dojeżdżam do rezerwatu, zdaje się, że jest ciężej niż ostatnio gdy tu byłem, jakby więcej luźnych kamieni i korzeni. Niespodziewanie w środku rezerwatu robi się jakoś jasno i łyso, wycinka w rezerwacie, tego się nie spodziewałem. Trasa maratonu, za Herbami skręca ostro w lewo, i idzie trochę po drodze, trochę na przełaj, troszkę poniżej Herbów z powrotem do drogi, i tak jadę. Pomimo wątpliwości jadę dalej niebieskim szlakiem, ciężko szło, ale poszło. Pomaga kanapka chociaż towarzystwo ssąco, gryząco brzęczące nieciekawe. Na zjeździe z pasma Jazowej, omijając lasem fragment błotnej drogi znajduję nawet rodzinkę borowików. Omijam część trasy przez Rzepnik i wspinam się na Bonarówkę. Dalej zgodnie ze znakami do Strzyżowa. Powrót przez Łętownię, Pstrągową, Czudec, Lubenię asfaltami.
Kategoria Powyżej 100, wycieczki terenowe
Nie ma litości
-
DST
185.49km
-
Teren
39.00km
-
Czas
07:48
-
VAVG
23.78km/h
-
VMAX
70.64km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Podjazdy
2170m
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
3.00 pobudka, 4.35 odjeżdżamy pociągiem do Przemyśla, i po co to, ano po to by 4 żądnych konkretnej trasy jeźdźców na swych aluminiowych rumakach mogło wrócić z powrotem do Rzeszowa. Pogoda nie miała litości i wystawiła na próbę nasze układy termoregulacyjne. Na pierwsze poty poszedł podjazd na wzgórze Zniesienie gdzie 3 tygodnie wcześniej nieźle zmarzłem i przemokłem na przemyskim maratonie. Głównie szuterkami jedziemy do Kalwarii Pacławskiej. Na terenowy podjazd niestety nie było jak wjechać. Rzeczka Wiar zerwała mostek a betonowe płyty z brodu wywaliła na brzeg. Podjeżdżamy asfaltem, a następnie niebieskim szlakiem przez łąki i lasy kierujemy się do Arłamowa. Miałem ochotę obejrzeć hotel po remoncie, ale byłem jedyny więc zrezygnowałem. Teraz głównie asfaltem przez Jureczkową do Olszanicy. Grzeje już niemiłosiernie, więc urządzamy dłuższe posiedzenie przy sklepie. Teraz Bezmiechowa, Załuż i wyścig na serpentynce do Tyrawy. Wygrałem, ale było łatwiej bo Miciu zamiast strząsnąć owada z ręki strząsa licznik z kierownicy. Zjeżdżamy w stronę Mrzygłodu by przez Ulucz, trochę szutrem, trochę asfaltem dotrzeć do Dynowa. Tu już poszło konkretne tempo, nie ma litości, cały czas 35 km/h i więcej, do Tyczyna, przez Błażową schodzi jakąś godzinę,ale trzeba przyznać, że wiatr w plecy pomagał.
Dworzec w Przemyślu odremontowany kilka lat temu dalej stoi pustawy © tompi
Trochę Przemyśla ze Zniesienia © tompi
Zjazdy z Kalwarii Pacławskiej czasami odsłaniały widoczki © tompi
Trolle na łące,w tym Miciu z "turbinką" przy plecaku © tompi
Lądowanie w Arłamowie © tompi
Punkt widokowy blisko szczytu serpentyny w Żałużu © tompi
Zasłaniamy trochę widok © tompi
Kategoria Powyżej 100, grupowo