Próba nie strzelba
-
DST
21.75km
-
Czas
01:00
-
VAVG
21.75km/h
-
VMAX
35.67km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza próbna jazda po kontuzji.
Wnioski:
- w teren jeszcze nieprędko wjadę, kostka się odzywa przy każdym wjechaniu w dziurę,
-spd na razie wykluczone
-jakakolwiek forma o ile w ogóle taka istniała odeszła w niebyt.
Tak na marginesie nie spodziewałem się, że o 6 rano tylu ludzi jeździ na rowerze rekreacyjnie, rolkach, biega.
Cyklokarpaty Jasło
-
DST
58.12km
-
Teren
27.00km
-
Czas
02:55
-
VAVG
19.93km/h
-
VMAX
53.96km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
HRavg
171( 89%)
-
Kalorie 2156kcal
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzięki uprzejmości Bogusława, któremu dziękuje za przetransportowanie do Jasła, docieramy sprawnie na miejsce. Szybka rejestracja, przygotowanie do startu i jedziemy.
Przed startem mina jakaś nietęga
Poszli
Początkowe fragmenty prowadzą głównie asfaltami, przecięte krótkimi fragmentami szutrowymi. Na takim asfalcie, na około 10 kilometrze, przed zakrętem nie wiem czy ja za późno hamuję czy koleś przede mną za bardzo dohamował, w każdym razie wjeżdżam w jego tylne koło, tracę równowagę i ratując się przed upadkiem dość mocno uderzam stopą o podłoże przy próbie podparcia i kładę się przy już w zasadzie zerowej prędkości. Zanim się pozbierałem wyprzedza mnie mnóstwo osób. Czuję lekki ból w kostce, trochę to rozruszałem i da się jechać. W pewnym momencie na sztywnym podjeździe nie wiadomo skąd pojawia się przede mną stara ciężarówa-wywrotka, szybko ją doganiam, ale droga jest na tyle wąska, że nie ma jak wyprzedzić, w końcu udaje się to zrobić poboczem, co nawdychałem się spalin to moje.
Asfaltu sporo na pierwszych kilometrach
Na podjazdach pod Liwocz wyprzedzam sporo zawodników i przy Drodze Krzyżowej jadę mniej więcej na tym miejscu na jakim byłem przed upadkiem. Liwocz miło mnie rozczarował, spodziewałem się błota co najmniej po kostki albo i więcej a tu praktycznie sucho. Trochę błota jest w dalszej części trasy, lecz tylko krótkie fragmenty. W okolicy pewnie mniej padało niż w Rzeszowie.
Po wyjeździe z lasu upał daje się we znaki, na szczęście bufety dobrze zaopatrzone choć orgi mogli rozstawić jeszcze jeden z wodą. Tankuję 2 razy bidon do pełna i posilam się arbuzami (idealne na taką pogodę).
Sielsko i gorąco
Przed drugim bufetem dogania mnie pan Marek Gorczyca, mistrz kategorii M5, jedziemy chwilę razem, planuje trzymać się Niego (miejscowy więc zna dobrze trasę) ale ponosi mnie i wyprzedzam i niedługo potem przestrzelam zakręt i tracę trochę. Gość ma niezłego pałera, mocno ciągnie na prostej i nie jestem w stanie już Go dojść.
Za mną mistrz kategorii M5
W drugiej części trasy zaczyna się odzywać kostka. Na gładkiej nawierzchni nic nie czuje, ale nierównościach szczególnie na zjeździe ból się nasila. Widzę, że stopa zaczyna puchnąć. Zostało kilkanaście km do mety, dojadę. Spore joby dostał ode mnie końcowy fragment po byłym nasypie kolejowym, niby wiedziałem po zeszłym roku, że nieźle tam trzęsie, ale przejazdu z bolącą stopą nikomu nie życzę.
Tu widać gulę na nodze
Na wale przeciwpowodziowym wyprzedzam jeszcze jednego pewnie mocno zmarnowanego upałem zawodnika i meta.
Trasa niezbyt trudna, dużo asfaltów ale cóż zrobić, pewnie miejscowe samorządy dostały trochę kasy z Unii i asfaltują co się da, niedługo zapewne pod sam krzyż na Liwoczu będzie można dojechać asfaltem. Ciekawsze fragmenty to Liwocz i tereny za nim. Organizacyjnie maraton na niezłym poziomie, żarełko dobre i całkiem sporo. Minus to znowu trochę za długo ciągnąca się dekoracja i tombola.
Na wywieszonych przez organizatorów wynikach jestem 6 w kategorii czyli na szerokim pudle. Czekam na dekoracje, wywołują kogoś innego. Okazało się, że wyniki były nieoficjalne i nie uwzględniały wszystkich zawodników. No cóż już miałem chrapkę na dyplom :)
Czas 2,58,38
Miejsce Open 30 na 157 (pkt 321)
Miejsce M3 7 na 54 (pkt 331)
Po dojeździe do domu i obejrzeniu meczu o wszystko widzę, że kostka coraz większa i zaczyna nabierać kolorów. Jadę na pogotowie, diagnoza: skręcenie z krwiakiem stawu skokowego. No cóż na jakiś czas trzeba o rowerze zapomnieć.
Kategoria Wyścigi
Ucieczka przed deszczem (udana)
-
DST
21.45km
-
Czas
00:47
-
VAVG
27.38km/h
-
VMAX
54.95km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
HRmax
184( 95%)
-
HRavg
147( 76%)
-
Kalorie 473kcal
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Asfaltowa przejażdżka po okolicy
-
DST
74.55km
-
Czas
03:08
-
VAVG
23.79km/h
-
VMAX
72.65km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem jechać do Wierchomli na CK, ostatecznie jednak zrezygnowałem z tego wyjazdu. Może to i dobrze zważywszy jak kijowo mi się dzisiaj jechało, nogi jak z waty, odezwało się zmęczenie po czwartkowej jeździe, czy co, bo zazwyczaj szybciej się regeneruję.
Trasa: Budziwój, Lubenia, Wyżne, Niebylec, Kopalina, Żarnowa, Glinik Zaborowski, Nowa Wieś, Czudec, Niechobrz, Zabierzów.
Miał być wyścig do Soliny ale nie wyszło
-
DST
193.67km
-
Czas
07:22
-
VAVG
26.29km/h
-
VMAX
69.83km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
HRmax
171( 89%)
-
HRavg
140( 72%)
-
Kalorie 4543kcal
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dowiedziałem się od Kundello, że chłopaki z BS wymyślili wyścig szosowy do Soliny i z powrotem. Chciałem wziąć udział ale mogłem wyjechać dopiero około 10.30. Jechałem z myślą, że najwyżej jak czasu będzie mało to zawrócę gdzieś na trasie.
Do Sanoka jadę przez Budziwój, Lubenię, Wyżne, Niebylec, Konieczkową, Domaradz, Brzozów. Docieram bez problemów, jedynie w Niebylcu śmigam tuż przed procesją. W Sanoku spotykam Pawła, który już wraca, chwilę gadamy. Jest już po 13, rezygnuje z celu i wracam. Jadę na serpentyny z Załuża do Tyrawy Wołoskiej, którędy jeszcze nigdy nie jeczałem. Niedaleko za Sanokiem spotykam kolejnego uczestnika wyścigu Włochatego. Podjazd ciągnie się i ciągnie, na szczęście nachylenie niezbyt imponujące. Dojeżdżam do punktu widokowego na Bieszczady ale widać głównie chmury i mgłę. Na zjeździe odżywam, może to efekt zjedzonej czekolady, i jadę nie tak jak planowałem na Mrzygłód tylko do Birczy. Trochę się chmurzy ale dosięga mnie tylko kilka kropel. Mimo podjazdu jedzie mi się wyjątkowo lekko, więc po zjeździe skręcam w Starej Birczy na Jawornik Ruski i tu już jest ciężej.
Po zjeździe w Siedliskach (tych za Dynowem, niedaleko jest też Malawa, Poczułem sie jakbym za chwilę miał być w domu) w końcu udaje się dopaść otwarty sklep bo w bidonie już sucho.
Powrót przez Dynów, Hartę, Błażową. Za Dynowem spotykam znajomego i jedziemy razem. Mimo, że tępo większość czasu powyżej 30 droga ciągnie się jak flaki z olejem. Zresztą od Błożowej droga jakoś zawsze mi się ciągnęła. W domu jestem przed 19.
Kategoria Powyżej 100
Działka
-
DST
42.61km
-
Czas
01:35
-
VAVG
26.91km/h
-
VMAX
59.20km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
HRmax
174( 90%)
-
HRavg
135( 70%)
-
Kalorie 868kcal
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Łańcucka Roweromania zawody XC
-
DST
85.35km
-
Teren
25.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
21.34km/h
-
VMAX
42.38km/h
-
HRmax
191( 99%)
-
HRavg
166( 86%)
-
Kalorie 1067kcal
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jadę do Łańcuta, w zasadzie by zobaczyć jak to wygląda ta Roweromania, chociaż w głowie tlił się pomysł by wystartować. Na miejscu spotykam kilku znajomych. Postanawiam wystartować, w końcu to moje 1 zawody XC. Wyścig odbywa się na 4 kilometrowej pętli w lasku Bażantarnia.
W tylnym kole mam bardzo mało powietrza, dalej nie trzyma ciśnienia. Zapisuję się i mam kilkanaście minut na założenie dętki. Idzie to wyjątkowo opornie i gdyby nie opóźniony start to bym nie zdążył.
Nawet ktoś uwiecznił moje zmagania z kołem
Na początku jedzie mi się wyjątkowo kiepsko (może to brak rozgrzewki). Na 3 okrążeniu łapie właściwy rytm, ale jadę cały czas samotnie (strasznie to dla mnie demotywujące nie mieć kogo gonić). W końcu udaje mi się dogonić a nawet wyprzedzić 2 zawodników, i w tym momencie kończę zawody. Nie mam powietrza w tylnym kole, nie mam zapasowej dętki, a w ogóle to nie chce mi się dalej jechać więc sprowadzam do mety po 6 okrążeniach.
Jakie jest moje zdziwienie gdy po jakimś czasie podchodzę do stolika sędziowskiego i dowiaduję się, że jestem 3 w kategorii M3 (ogólnie startowało 5 osób a 2 wycofały się wcześniej niż ja)
Te łańcuckie zawody to całkiem fajna sprawa, za 20 zł wpisowego otrzymuje się dużo więcej niż na CK, samego jadła pochłonąłem za większą kwotę :)
Kategoria Wyścigi
Na działkę terenem
-
DST
35.76km
-
Teren
18.00km
-
Czas
01:38
-
VAVG
21.89km/h
-
VMAX
51.89km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria wycieczki terenowe
Cyklokarpaty edycja 3 Strzyżów
-
DST
62.31km
-
Teren
50.00km
-
Czas
03:35
-
VAVG
17.39km/h
-
VMAX
76.97km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
HRmax
187( 97%)
-
HRavg
162( 84%)
-
Kalorie 2411kcal
-
Podjazdy
1850m
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przyjeżdżamy około 9 i ruszamy ustawić się w kolejce do zapisów a tu o dziwo kolejki nie ma, zapisu trwają 5 min., dostajemy izotonika i porcje cukierków. Mając dużo czasu nieśpiesznie przygotowuję się do startu, który następuje punkt 11.
A jednak da się.
No i się zaczęło. Podjazd do Brzeżanki
Podjazd szutrową autostradą
Pierwsze kilometry jadę spokojnie, utrzymuję puls poniżej 180 wiedząc, że trasa ciężka kondycyjnie. Mimo tego utrzymuję się dość wysoko. Na podjeździe pod Herby przyspieszam i trochę uciekam zawodnikom, z którymi do tej pory jechałem. Trochę się obawiałem trasy na Herbach ale jechało mi się super, podobnie jak na niebieskim szlaku (naprawdę świetne tereny do MTB. Za ostatnim ostańcem skalnym trasa ostro skręca, ja jadąc tuż za innym zawodnikiem nie zauważam skrętu i nadrabiamy kilkaset metrów zjazdu a potem podjazdu.
W Kobylu trochę nadrabiam ale jedzie się jakoś miękko. Okazuje się, że ta cholerna bezdętka nie trzyma dobrze powietrza, w sumie 3 razy muszę dopompować. Na liczniku miałem czas ponad 7 min lepszy niż w oficjalny pomiarze więc tyle na tym straciłem.
Po zjechaniu z niebieskiego szlaku zaczyna się sekcja bardziej błotnista gdzie zaliczam 2 uślizgi w koleinach. Siada trochę psycha jadę wolniej, 2 razy przeprowadzam przez bardziej błotniste miejsca. Na końcu pada trochę deszcz i się ochładza.
Na końcu mokra tarka
Podsumowując najlepszy maraton w tym roku: świetna trasa, wszystko na czas bez kolejek, no i wygrane w tomboli siodełko WTB. Jedyny minus to brak prysznica (mycie się kerszerem nie należy do przyjemności)
Czas 3.35.40
Miejsce open 39 na 174 (pkt 317)
Miejsce M3 15na 70 (pkt 330)
Udało mi się osiągnąć niezłą regularność wyników w tym roku 40,39,39 msc.
Kategoria Wyścigi
Masa Krytyczna
-
DST
28.66km
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze