Powyżej 100
Dystans całkowity: | 29357.26 km (w terenie 1589.00 km; 5.41%) |
Czas w ruchu: | 1214:45 |
Średnia prędkość: | 24.17 km/h |
Maksymalna prędkość: | 81.55 km/h |
Suma podjazdów: | 19950 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 176 (91 %) |
Suma kalorii: | 38135 kcal |
Liczba aktywności: | 248 |
Średnio na aktywność: | 118.38 km i 4h 53m |
Więcej statystyk |
Trening szosowy
-
DST
110.02km
-
Czas
03:34
-
VAVG
30.85km/h
-
VMAX
72.40km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbiórka na Tarnawkę. Dospawałem na podjeździe i dojechałem w pierwszej grupce, na finisz nie było już sił.
Kategoria grupowo, Powyżej 100
Daleko, jeszcze dalej
-
DST
194.01km
-
Czas
07:32
-
VAVG
25.75km/h
-
VMAX
68.20km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Podjazdy
1620m
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyszło więcej niż planowałem i się spodziewałem. Znanymi już drogami przez Husów, Łopuszkę Wielką, Nienadową, Iskań docieram do Birczy. Stąd miałem już wracać, ale zaciekawił mnie podjazd na nadajnik widziany z dołu, no to atakuję, dalej droga leci wiele kilometrów przez lasy na Pasmo Krzemienia. Myślałem, że spotkam leśną szutrówkę i będę musiał się wrócić, a tu niespodzianka, gładziutki asfalt. Zjeżdżam w Grąziowej i kieruję się na Kuźminę, drogą przy, której wyrosły hektary "plantacji" "zemsty Stalina" czyli łany barszczu Sosnowskiego. Dalej lekko w dół kilkanaście km przez Tyrawę Wołoską aż do Mrzygłodu. Teraz dla odmiany interwał: Końskie, Krzywe, Dydnia, Wydrna, serpentyny do Izdebek i Hłudna. Ostatni podjazd na Ujazdy i do Rzeszowa już w dół, (miało tak być ale w Błażowej remontują most i jest objazd krótkim acz treściwym podjazdem)
Po dwóch zdjęciach aparat odmówił posłuszeństwa:
San z mostu w Iskaniu © tompi
Łączka w okolicy Łomnej © tompi
Kategoria Powyżej 100
Rajd z dodatkiem
-
DST
117.24km
-
Teren
19.00km
-
Czas
06:09
-
VAVG
19.06km/h
-
VMAX
59.90km/h
-
Temperatura
32.0°C
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z Rzeszowa najkrótszą drogą przez Albigową, udajemy się do Soniny, gdzie ma miejsce start Powiatowego Rajdu Rowerowego szlakiem energii wiatrowej. Turlamy się przez Markową, Kosinę, Rogóźno, Białoboki. W czasie spotkania na farmie wiatrowej "Galicja" dowiedzieliśmy się paru ciekawych rzeczy. Farma liczy 10 a do końca roku ma być 27 wiatraków. Kolosy mają po 98 metrów wysokości, łopaty mają 50 metrów długości, a jeden kosztuje 10 baniek, i zwróci się po 10 latach.
Po zakończeniu rajdu w Markowej, odprowadzam siostrę, jedziemy szlakiem Lisa-Kuli do Husowa, przez las koło stawów w Zabratówce do Grzegorzówki, zjazd do Dylągówki i stamtąd podjazd na Błażową zielonym szlakiem. Na szczycie ona jedzie do Błażowej a ja skręcam na Mokłuczkę, i zjeżdżam terenem do Nowego Borku, stąd już prosto na Rzeszów.
Wyrosły w tym roku na polach © tompi
Wszystkie 10 widziane z Husowa © tompi
Powrót taakim zjazdem © tompi
Kategoria grupowo, Powyżej 100, wycieczki terenowe
Duże drzewo
-
DST
150.81km
-
Czas
06:19
-
VAVG
23.87km/h
-
VMAX
71.40km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedawno przejeżdżałem przez Węglówkę i zajrzałem w okolice rosnącego tam dębu zwanego Poganinem. Byłem przekonany, że jest to największe drzewo na Podkarpaciu, zajrzałem jednak w internety a tam stało napisane, że ten jest drugi a większy jest w Januszkowicach, koło Brzostka. Tym sposobem cel wycieczki był już gotowy, pogoda dzisiaj dopisała więc się tam wybraliśmy.
Jedziemy na Czudec a potem długi czas nad Wisłokiem bocznym drogami, zjeżdżamy na kładkę w Wiśniowej. Chwilę odpoczynku obok schronu w Stępinie i wspinamy się do Gogołowa, skąd już blisko do naszego celu. Dąb Chrześcijanin to duże drzewo, ma 10 m i 8 cm w obwodzie, ale jest w kiepskim stanie, znacznie gorszym w każdym bądź razie od Poganina w Węglówce, jest wypalony i pusty w środku. Kilka zdjęć, i wracamy, najpierw na małe, ale tak naprawdę całkiem duże lody do Brzostka. Podjazd do Głobikowej nie jakiś stromy czy wymagający, ale długi i w południowym słońcu ciągnie się niemiłosiernie. Zjeżdżamy do Wielopola, doładowanie bidonu i atakujemy podjazd do Pstrągowej. W Siedliskach spotykam Artura z kolegą, który wraca z równie dalekiej wycieczki (na licznikach mamy prawie tyle samo km), gdy on zjechał na kładkę zaraz potem spotykam Dominika z Magdą, ale nawet mnie chyba nie zauważył.
Chełm w tle © tompi
Schron w Stępinie © tompi
Największy dąb na Podkarpaciu © tompi
Od środka © tompi
Ja we wnętrzu dębu © tompi
Liwocz już blisko © tompi
Poprzestawiali gady w Głobikowej © tompi
Widok z wieży w Głobikowej © tompi
Kategoria grupowo, Powyżej 100, Cuda Podkarpacia
Ekipa na Ulucz
-
DST
159.77km
-
Teren
33.00km
-
Czas
07:36
-
VAVG
21.02km/h
-
VMAX
61.82km/h
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
W piątek na masie Artur wspomniał o wyjeździe do Ulucza jakąś ciekawą trasą. Postanowiłem się wybrać, chociaż w niedzielę rano wychodząc z domu większość tych chęci się ulotniła, myślę sobie może się wrócę i pojadę później gdzieś na szosę, jest pochmurnie, chłodno' mokro, będzie błoto. Ale ta resztka chęci spowodowała, że zjawiłem się na miejscu zbiórki gdzie czekało już 5 osób, a Kona jak zwykle nas dogonił. Nie było wyjścia,było trzeba jechać. To była dobra decyzja, bo za chwilę wyjrzało słońce, a spodziewanego błota prawie wcale nie było, prognozowanej przez niektórych burzy też nie.
Zaczynamy od lasku na Słocinie by zjechać do Chmielnika, potem to znanymi drogami, to nieznanymi skrótami dojeżdżamy do lasu za Zabratówką. Jeszcze chwila jazdy i dłuższy popas w Jaworniku. Był potrzebny by zdobyć ściankę niebieskiego szlaku, kiedyś napisałbym pod wieżę - przekaźnik, tylko że już jej nie ma, może złomiarze wywieźli.
Teraz dłuższe zjazdy i dojazd na prom do Sielnicy, no i niespodzianka, bo prom nie kursuje, pewnie za względu na wysoki stan wody. Trzeba nadłożyć kilka km i udać się drogą nad brzegiem Sanu na kładkę w Słonnem. Było warto, wprawdzie czekał nas ciężki podjazd, ale za to w pięknych okolicznościach przyrody. Pięknie ukwiecone łąki, dookoła soczysta zieleń lasów na wzgórzach, i ta cisza i spokój Pogórza Przemyskiego.
Na trasie © tompi
No i gdzie ten prom © tompi
Pogórze Dynowskie, San, Pogórze Przemyskie © tompi
Łąki ukwiecone © tompi
Widoczek z łąki © tompi
Przez Dylągową dojeżdżamy na leśna drogę przez Przełęcz Kruszenicką, a nią do Żohatynia, teraz podjazd na najwyższy punkt dzisiejszej trasy na wzniesienie Bodnarów w Borownicy, tu czekamy i trzeba się wrócić pomóc Magdzie uporać się z kapciem. W końcu długi zjazd i jesteśmy u celu. Jak zwykle nie udało się podjechać na wzgórze Dębnik (Kona chwali się, że podjechał, a kto w to uwierzy) gdzie znajduje się XVIIw Cerkiew pw. Wniebowstąpienia Pańskiego, jedna z najstarszych cerkwi drewnianych w Polsce. Trwają tam obecnie prace renowacyjne, cerkiew zyskała nowy gont na dachu, a w środku też się coś dzieje. W końcu przyjechałem tu góralem więc pierwszy raz zjechałem sobie po usianej korzeniami ścieżce na wzgórze.
Nowy image cerkwi, stary sczerniały gont zastąpił nowiutki © tompi
Dowód, że ja tam byłem © tompi
Powrót doliną Sanu przez kładkę w Warze do Dynowa, gdzie ekipa postanowiła się posilić Pod Semaforem, a ja wracam samotnie przez Piątkową, Błażową, i żeby nie było za łatwo podjazdem z Borku do Czerwonek, gdzie w lesie było chyba największe błoto dzisiejszego dnia.
Kategoria grupowo, Powyżej 100, wycieczki terenowe
Na Prządki
-
DST
137.21km
-
Teren
1.00km
-
Czas
05:27
-
VAVG
25.18km/h
-
VMAX
62.50km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po zmianach ustawienia kierownicy i zmianie siodełka, trzeba było sprawdzić jak szosa się sprawuje na dłuższym dystansie, i od razu napiszę, jest dobrze, nic nie boli, ani ręce, ani kręgosłup tak jak to było przy pierwszych jazdach. Zastanowię się jeszcze nad zmianą kierownicy, bo ta co jest zdaje mi się ma za długi zasięg jak dla mnie. Żeby to wszystko stwierdzić pojechałem sobie w kierunku grupy ostańców skalnych zwanych Prządki. Wiatr wiał z południa więc 50 kilometrów na dobry początek dmuchało w twarz, do tego trzy solidne podjazdy (Niechobrz, z Pstrągowej do Strzyżowa i finałowy na Prządki), ale szczerze mówiąc jakość to dość lekko poszło. Po drodze zajeżdżam do Węglówki obejrzeć Poganina, drugi największy dąb na Podkarpaciu, i 11 w Polsce.
Białe kwiecie w lesie © tompi
Widoczek ze Strzyżowa © tompi
Charakterystyczna Kiczora w Węglówce © tompi
Czarna Perła na tle dębowej kory © tompi
Poganin w całej okazałości © tompi
Dojeżdżam do skałek gdzie trochę drzew powycinali, w sumie to dobrze, bo odsłoniło to skałki, teraz przynajmniej je widać. Chwilę odpoczywam, uzupełnia kalorie i zjeżdżam serpentynami do Korczyny.
Przy drodze © tompi
Prządki - pierwsze skałki © tompi
Prządki z drugiej strony © tompi
Teraz skręcam na Zawiśle i czeka mnie podjazd w kierunku górnej stacji wyciągu w Czarnorzekach. Tu już nie było tak łatwo, podjazd stromy albo bardzo stromy, co chwilę staję w pedałach i przepycham, nie bez powodu odbywały się tu, a może jeszcze odbędą, nie wiem, zawody w uphillu. Dojeżdżam do punktu widokowego na Beskid Niski na końcu podjazdu, a tu niespodzianka bo punktu nie ma, tzn widoki zostały, ale tutejsza infrastruktura czyli ławki i tablica z planem podziwianych widoków zniknęły.
Widoczek z Czarnorzek © tompi
Bukiet na łące © tompi
Zjeżdżam trochę po swoich śladach i skręcam na drogę obok nadajników do Woli Komborskiej. Początkowo świetny asfalt zmienia się w dziurawy, może dzięki temu wypatruję tablicę ze ścieżką przyrodniczą do Zaginionych Skałek i Wodospadu "Trzy Wody". Zastanawiam się czy jest sens jechać tam na szosie, ale piszą że to niecały kilometr w jedną stronę, najwyżej przeprowadzę. Po chwili okazuje, że tam syf, kiła i mogła czyli ścinka ze zwózką i jeszcze ścinanie gałęzi, więc i tak trzeba by prowadzić bez względu na rower. Dochodzę do jakichś skałek, ale nie wiem czy to te zaginione, tabliczkę pewnie drwale przy okazji wycięli. Udaje się za to odnaleźć wodospad "Trzy Wody". Może to wina małej ilości opadów ostatnio, ale wodospad to w tym przypadku trochę przesadzone określenie, bo skoro tak to ja więcej wody przelewałem biorąc prysznic po powrocie do domu.
Skałki, pewnie Zaginione © tompi
Wodospad to brzmi dumnie "Trzy Wody" © tompi
Po tej atrakcji zjazd drogą widokową, trochę w górę do krajówki, zjeżdżam do Orzechówki, Jasienica, Domaradz. Powrót bocznym drogami bez większych podjazdów.
Kategoria Powyżej 100, Cuda Podkarpacia
Na zbiórce
-
DST
106.24km
-
Czas
03:35
-
VAVG
29.65km/h
-
VMAX
71.10km/h
-
Sprzęt Szosa
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wybrałem się na Kwiatkowskiego na zbiórkę szosową. Po wczorajszym wyścigu ulicami Rzeszowa frekwencja nie dopisała. Ruszamy w dziesięcioosobowym składzie na Dynów. Mimo mocnego bocznego wiatru tempo mocne. Przed Dynowem skręcamy w stronę Domaradza, oziębia się, wiatr jeszcze silniejszy w twarz, i ciemne chmury przed nami, na szczęście tylko lekko pokropiło. Chociaż trasa jest widokowa, a podjazdy nie pozwalają się wyziębić. Skręcamy na nieznaną mi do tej pory dróżkę i zjeżdżamy obok cmentarza w Gwoźnicy. Kilka osób zostało, jedziemy w szóstkę do Niebylca. Główną chłopaki jadą środkiem pasa, a co bardziej nerwowi kierowcy wyprzedzają na żyletki. W Wyżnem mam już dość jazdy ruchliwą trasą, poza tym bidon świeci pustkami, więc zjeżdżam do sklepu. Wracam sam przez Lubenię, Siedliska, Budziwój.
Kategoria grupowo, Powyżej 100
Julin , Łańcut
-
DST
110.89km
-
Czas
04:08
-
VAVG
26.83km/h
-
VMAX
61.03km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wiele razy przejeżdżałem obok pałacyku w Julinie, ale zawsze bramy były pozamykane, tym razem było inaczej, więc po raz pierwszy wszedłem na teren kompleksu.
Pałacyk od tyłu © tompi
Budynek pomocniczy za pałacykiem © tompi
Kategoria grupowo, Powyżej 100
Wiosna nad Sanem
-
DST
122.45km
-
Teren
11.00km
-
Czas
05:18
-
VAVG
23.10km/h
-
VMAX
58.21km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wiosna ruszyła pełną parą, wszędzie gdzie nie spojrzysz coś kwitnie. Wybrałem się w ten piękny dzień nad San. Ale na początek wspinam się na Rocha, zjeżdżam do Chmielnika, znów wspinaczka na Borówki i przez Wólkę Hyżnieńską, szutrówką obok nadajnika na Szklary. Skrótem przez las do Laskówki, Bachórzec i dalej w kierunku promu do Sielnicy, jednak zmieniam plan i leśną dróżką tuż obok rzeki, przez Rezerwat Kozigarb docieram do Słonnego. Na kładkę na Sanie i jestem w Łączkach, gdzie czeka stromy podjazd, zjazd do Dylągowej, i następny podjazd przez wieś w stronę "Kopaniny" , przez las do Dąbrówki Starzeńskiej, na most i do Dynowa. Tu jeszcze sobie utrudniam i skręcam na Łubno. Kilka interwałowych hopek i podjazd do Futomy dają w kość. Na szczęście dalej już z górki a potem po płaskim przez Błażową, Borek, Tyczyn.
Leśne poszycie kwitnące na biało © tompi
Podmokła łąka na żółto © tompi
W zakolu Sanu wystraszyłem czaplę (chyba) © tompi
Skarpa przy drodze na żółto © tompi
A przydrożny rów w jasnym błękicie © tompi
Jak dywan © tompi
Krzaczki też kwitną © tompi
Kategoria Powyżej 100
Rzepnik
-
DST
132.82km
-
Teren
21.00km
-
Czas
06:10
-
VAVG
21.54km/h
-
VMAX
61.03km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Podjazdy
1200m
-
Sprzęt Unibike Viper
-
Aktywność Jazda na rowerze
Oznaki wiosny © tompi
Duże drzewa wycięli w okolicy Herbów © tompi
Kategoria Powyżej 100