Wyścigi
Dystans całkowity: | 1615.44 km (w terenie 775.00 km; 47.97%) |
Czas w ruchu: | 72:11 |
Średnia prędkość: | 22.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 77.70 km/h |
Suma podjazdów: | 9747 m |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (106 %) |
Maks. tętno średnie: | 183 (95 %) |
Suma kalorii: | 21779 kcal |
Liczba aktywności: | 25 |
Średnio na aktywność: | 64.62 km i 3h 00m |
Więcej statystyk |
Łańcucka Roweromania zawody XC
-
DST
85.35km
-
Teren
25.00km
-
Czas
04:00
-
VAVG
21.34km/h
-
VMAX
42.38km/h
-
HRmax
191( 99%)
-
HRavg
166( 86%)
-
Kalorie 1067kcal
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jadę do Łańcuta, w zasadzie by zobaczyć jak to wygląda ta Roweromania, chociaż w głowie tlił się pomysł by wystartować. Na miejscu spotykam kilku znajomych. Postanawiam wystartować, w końcu to moje 1 zawody XC. Wyścig odbywa się na 4 kilometrowej pętli w lasku Bażantarnia.
W tylnym kole mam bardzo mało powietrza, dalej nie trzyma ciśnienia. Zapisuję się i mam kilkanaście minut na założenie dętki. Idzie to wyjątkowo opornie i gdyby nie opóźniony start to bym nie zdążył.
Nawet ktoś uwiecznił moje zmagania z kołem
Na początku jedzie mi się wyjątkowo kiepsko (może to brak rozgrzewki). Na 3 okrążeniu łapie właściwy rytm, ale jadę cały czas samotnie (strasznie to dla mnie demotywujące nie mieć kogo gonić). W końcu udaje mi się dogonić a nawet wyprzedzić 2 zawodników, i w tym momencie kończę zawody. Nie mam powietrza w tylnym kole, nie mam zapasowej dętki, a w ogóle to nie chce mi się dalej jechać więc sprowadzam do mety po 6 okrążeniach.
Jakie jest moje zdziwienie gdy po jakimś czasie podchodzę do stolika sędziowskiego i dowiaduję się, że jestem 3 w kategorii M3 (ogólnie startowało 5 osób a 2 wycofały się wcześniej niż ja)
Te łańcuckie zawody to całkiem fajna sprawa, za 20 zł wpisowego otrzymuje się dużo więcej niż na CK, samego jadła pochłonąłem za większą kwotę :)
Kategoria Wyścigi
Cyklokarpaty edycja 3 Strzyżów
-
DST
62.31km
-
Teren
50.00km
-
Czas
03:35
-
VAVG
17.39km/h
-
VMAX
76.97km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
HRmax
187( 97%)
-
HRavg
162( 84%)
-
Kalorie 2411kcal
-
Podjazdy
1850m
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przyjeżdżamy około 9 i ruszamy ustawić się w kolejce do zapisów a tu o dziwo kolejki nie ma, zapisu trwają 5 min., dostajemy izotonika i porcje cukierków. Mając dużo czasu nieśpiesznie przygotowuję się do startu, który następuje punkt 11.
A jednak da się.
No i się zaczęło. Podjazd do Brzeżanki
Podjazd szutrową autostradą
Pierwsze kilometry jadę spokojnie, utrzymuję puls poniżej 180 wiedząc, że trasa ciężka kondycyjnie. Mimo tego utrzymuję się dość wysoko. Na podjeździe pod Herby przyspieszam i trochę uciekam zawodnikom, z którymi do tej pory jechałem. Trochę się obawiałem trasy na Herbach ale jechało mi się super, podobnie jak na niebieskim szlaku (naprawdę świetne tereny do MTB. Za ostatnim ostańcem skalnym trasa ostro skręca, ja jadąc tuż za innym zawodnikiem nie zauważam skrętu i nadrabiamy kilkaset metrów zjazdu a potem podjazdu.
W Kobylu trochę nadrabiam ale jedzie się jakoś miękko. Okazuje się, że ta cholerna bezdętka nie trzyma dobrze powietrza, w sumie 3 razy muszę dopompować. Na liczniku miałem czas ponad 7 min lepszy niż w oficjalny pomiarze więc tyle na tym straciłem.
Po zjechaniu z niebieskiego szlaku zaczyna się sekcja bardziej błotnista gdzie zaliczam 2 uślizgi w koleinach. Siada trochę psycha jadę wolniej, 2 razy przeprowadzam przez bardziej błotniste miejsca. Na końcu pada trochę deszcz i się ochładza.
Na końcu mokra tarka
Podsumowując najlepszy maraton w tym roku: świetna trasa, wszystko na czas bez kolejek, no i wygrane w tomboli siodełko WTB. Jedyny minus to brak prysznica (mycie się kerszerem nie należy do przyjemności)
Czas 3.35.40
Miejsce open 39 na 174 (pkt 317)
Miejsce M3 15na 70 (pkt 330)
Udało mi się osiągnąć niezłą regularność wyników w tym roku 40,39,39 msc.
Kategoria Wyścigi
Cyklokarpaty edycja 2 Pustków-Osiedle
-
DST
62.80km
-
Teren
59.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
23.55km/h
-
VMAX
50.40km/h
-
Temperatura
12.0°C
-
HRmax
205(106%)
-
HRavg
170( 88%)
-
Kalorie 1921kcal
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zastanawiałem się czy jechać na ten maraton, płaska trasa nie jest moim atutem. Przeważył argument, że to tylko 45 km.
Przyjechaliśmy z 9, odstałem swoje w jeszcze niezbyt długiej kolejce do zapisów a potem czekami czekam. Start opóźniony o 50 min.
Zajmuję miejsce na końcu 1 sektora i ruszamy. Od początku szybkie tempo 40 km/h.
Przewiduje, że wyścig będzie się rozgrywał w różnych pociągach i tramwajach,więc staram się trzymać jak najwyżej i wjechać do lasu w mocnej grupie co mi się udaje. Nie udaje mi się niestety utrzymać w tej grupie i po łąkach gdzie trochę wieje jadę sam.
Potem tworzy się 5 a potem 4 osobowa grupa w której jadę wiele kilometrów.
A oto ta grupa (ja raczej trzymałem się z tyłu więc dzięki chłopakom, za to że mnie ciągnęli) ja na końcu ten zasłonięty i nieostry
Na 2 bufecie z grupy zatrzymuję się tylko ja, i udaje mi się dogonić tylko 1 z grupy (Mateusz Podosa) współpracując jedziemy razem. No i jakieś 10 km przed metą zaczyna mnie odcinać. Jadę już sam, nie jestem w stanie utrzymać koła wyprzedzających mnie (było ich z 8). Tętno coraz niższe 160, 150, 140, nie mogę się wbić na wyższe.
Tutaj następny wpis, że mogło być lepiej gdyby, sam nie wiem dlaczego tak mnie osłabiło: może za szybko zacząłem, pewnie za mało zjadłem na trasie, może energię ze śniadania spaliłem w oczekiwaniu na opóźniony start.
Ogólnie mimo, że trasa płaska to wyczerpująca, dużo kopnego piasku i nierówności, które wybijały z rytmu (gdy objeżdżałem część trasy piach wydawał się mniej uciążliwy, ale jak się jedzie w szybki tempie to jest inna bajka, poza tym czołówka trochę rozrobiła trasę)
Startowałem jaz zwykle na dystansie Mega
Zajmuję 39 msc open na 170 uczestników
W kategorii M3 jestem 11 na 67 uczestników
Uzyskałem czas 2.39.49 (zwycięzca miał 2.16.11)
Mimo, że to gdzieś na początku mina nie tęga
Tuż przed metą
Tutaj nawet na pudle ale tylko w zastępstwie.
Sam nie wiem czy pulsometr mi szwankuje czy rzeczywiście miałem tak wysokie HR max.
Kategoria Wyścigi
I Łańcucki Maraton Kolarski MTB
-
DST
75.17km
-
Teren
25.00km
-
Czas
03:28
-
VAVG
21.68km/h
-
VMAX
53.96km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
HRmax
195(101%)
-
HRavg
169( 88%)
-
Kalorie 1389kcal
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa maratonu to 43 km, reszta dojazd i kręcenie z nudów po parkingu w oczekiwaniu na start, powrót samochodem za względu na wypadek ojca, który też startował (złamany obojczyk i zapewne koniec sezonu).
Imprezę będę wspominał bardzo dobrze. Organizacja jak na pierwszy raz całkiem przyzwoita.
Jechało mi się bardzo dobrze. Na pierwszym podjeździe odjeżdża kilku zawodników, ja jadę w 2 drogiej grupie ze szwagrem oraz 2 kolarzami z Przeworska. Niestety w lesie w Cierpiszu jakiś kij wpada mi w przerzutkę i ugina hak.Od tego momentu mam do dyspozycji tylko najmniejszy tryb (próba przerzucenia na inny powoduje przeskakiwanie łańcucha między trybami), większość podjazdów jadę na stojąco. Mimo tego wyprzedzam kilku zawodników, którzy mnie minęli gdy sprawdzałem co się dzieje z przerzutką.
Na mecie mówią mi, że jestem 6 open. Na dekoracji okazuje się, że zająłem 2 msc w M3. Uzyskałem czas 1.41.53. Startowało 69 osób, w mojej kategorii 11.
Tym bardziej miło będę wspominał te zawody, ponieważ to moje pierwsze pudło w "karierze"
W oczekiwaniu na start
Gdzieś na trasie
Już na mecie, szybko poszło.
Ten stojący na pudełku z 2 to ja
Kategoria Wyścigi
Cyklokarpaty Rzeszów
-
DST
61.36km
-
Teren
40.00km
-
Czas
03:18
-
VAVG
18.59km/h
-
VMAX
56.51km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
HRmax
194(101%)
-
HRavg
169( 88%)
-
Kalorie 2108kcal
-
Sprzęt Author Instinct
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dane z dojazdem do mety i sprintem.
Znowu edytuję: Wyniki z 29.04 piszą, że ostateczne (prawie): miejsce open 40(na 204) msc M3 11 (na 69) pkt 247
Wyniki z 26.04 czy ostateczne kto to wie:[Dystans Mega 55 km w czasie 2:55:09 miejsce open 36 na 173 startujących a w M3 11 na 55 uczestników, pkt 349, czyli mój najlepszy start w Cyklo (porównując z poprzednim sezonem), mimo to czuję pewien niedosyt bo gdyby nie upadek, i przyblokowanie w pierwszym lasku mogło być kilka oczek wyżej]. Okazuje się, że problemy organizacyjne wynikły w dużej mierze z nieszczęśliwego wypadku. Miejmy nadzieję, że limit pecha został wyczerpany iw kolejnych edycjach wszystko będzie na tip top.
O organizacji lepiej nie będę pisał (szkoda słów, po prostu porażka). Wiele na ten temat napisano na forum Cyklokarpaty.pl. Wyniki po 30 godzinach oczekiwania jakieś są ale z rzeczywistością na razie nie mają nic wspólnego. Podobno jestem 13 open, ale w to nie wierzę.
Po odczekaniu w kolejce po numer oraz na opóźniony start zająłem miejsce w swym 3 sektorze. Niby miała być jazda 20 kmh do Rodzinnej ale było dużo szybciej, niektórzy pchali się jak szaleni po poboczach, trawie. Ja jechałem spokojnie, wolę nie wpakować się w jakąś kraksę na samym początku. Na Rodzinnej wyprzedzam trochę ludzi, ale potem w lesie więcej z buta niż jazdy (korki jak cholera).
W następnym lasku przejazd przez bagienko a potem podchód po łące (podobno zwą to rabarbar). Potem szutrowy podjazd gdzie wyprzedzam sporo osób.
No i po 1 bufecie nie wyrabiam na zakręcie w lesie i gleba. Boli mnie bark, jakby wypadł za swego miejsca, ruszam trochę rękom, nachodzi, stoję z 2 minuty. Bark trochę boli ale można jechać.
Potem tak jak zazwyczaj ze mną na podjeździe ja kilku wyprzedzam, na zjeździe oni mnie (na szczęście najwyżej jeden dwóch). Oj trzeba popracować nad techniką (ale chyba już jestem na to za stary), dodatkowo bardziej się asekurowałem by nie zaliczyć kolejnej gleby.
W woli Rafałowskiej doganiam szwagra, który narzeka na ból kręgosłupa i nie łapie koła. Od 2 bufetu jadę głównie z bikeholikiem ja go pod górkę on mnie z górki. Pod koniec trasy wyprzedzam trochę osób, pewnie z hobby, bo jakoś tak wolno jechali. W Matysówce-Druga Strona doganiam znowu bikeholika i razem dojeżdżamy prawie do mety, on skręca na giga oglądam się za siebie i nie widać nikogo więc spokojnie dojeżdżam do gościa z laptopem na samochodzie, który robi za metę.
Czekam na Marcina i Andrzeja, który jeszcze pomylił trasę i jedziemy na sprint na rynku.
Ogólnie pod względem sportowym maraton bardzo udany. Moc była ze mną.
Trasa moim zdaniem dobrze oznaczona, chociaż niektórzy znajomi narzekali, że nie było rewelacyjnie (może to wynik tego, że trasę dobrze znałem po kilku objazdach)
Bufety 2 i 3 dobrze zorganizowane (dzięki panie Romanie za szybką obsługę), na pierwszym podobno było gorzej ale nie korzystałem.
Trasa świetna (chyba nie dałoby się znaleźć lepszej w tym rejonie).
Szkoda, że nie było dekoracji i tomboli, mogli organizatorzy przewidzieć resoviacką fetę.
Meta już blisko.
Kategoria Wyścigi